Pieskow: Ukraina nazywa Rosję "agresorem", ale pieniądze nadal od nas bierze
Wśród przyczyn spadku dostaw gazu do Europy rzecznik Kremla wymienił wstrzymanie tranzytu przez polski odcinek gazociągu Jamał-Europa, a także "wstrzymanie przez Ukrainę jednej z dwóch gałęzi" dostaw rosyjskiego gazu. – Absolutnie pod naciąganym pretekstem – dodał.
Tłumaczył, że Rosjanie "nadal płacą Ukraińcom za tranzyt gazu przez jedyną linię operacyjną". Według niego władze w Kijowie nazywają Rosję "agresorem", ale "pieniądze (za gaz - red.) są przez Ukrainę akceptowane i płatności przechodzą".
Pieskow nazwał sytuację z dostawami gazu z Rosji do Europy "ogólnie napiętą i absurdalną ze względu na antyrosyjskie sankcje".
Ukraina musiała odciąć część rosyjskich dostaw
W maju ukraiński operator sieci gazowej GTS, powołując się na "siłę wyższą", poinformował, że zamyka przepływ gazu w kluczowej stacji Sohranowka ze względu na działania zbrojne w Donbasie. W związku z tym obecnie rosyjski gaz odbierany jest tylko przez punkt Sudża w ilości 41,7 mln m3 dziennie (według danych Gazpromu).
Europa stoi w obliczu niedoborów gazu z powodu działań odwetowych Rosji za sankcje nałożone na nią przez UE z powodu wywołania wojny na Ukrainie, która trwa od 24 lutego i przekształciła się w największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej.
Rosja szantażuje gazem 12 krajów UE
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen poinformowała w miniony weekend, że Rosja zmniejszyła lub przerwała dostawy gazu do 12 krajów UE. – Musimy przygotować się na dalsze przerwy lub nawet całkowite zaprzestanie dostaw rosyjskiego gazu – przyznała.
Pod koniec lipca unijni ministrowie odpowiedzialni za energię osiągnęli porozumienie polityczne w sprawie ograniczenia zużycia gazu o 15 proc. do zimy. Oszczędzanie ma być dobrowolne, chyba że zostanie ogłoszony tzw. alarm gazowy.